Recenzja książki „Medium” Joanny Dobkowskiej
„Podoba jej się to życie na granicy światów.
Tam nie ma miejsca na samotność”
Anna Eudora von Taffel vel Tąfel. Udawana hrabina, wizjonerka, medium, mitomanka. Kokota, wiedźma I matka. Jej największym pragnieniem jest bogato wyjść za mąż by zapewnić godziwy byt sobie i córce. To jednak rzecz niemożliwa w ówczesnych realiach społecznych. Życie bawi się nią niczym kłębkiem wodorostów na fali, wyrzucając bezustannie poza nawias.
Ilzyda Filomena Bonusch z domu von Taffel vel Tąfel. Córka. Pragmatyczna czy plastyczna? Nieodrodna córa swojej matki („zła krew”) czy jej całkowite przeciwieństwo? Spadkobierczyni znienawidzonej rodzicielki i jej najmroczniejszych tajemnic. Czy łączą je jedynie więzy krwi i sprawy materialne? Kimże jest więc ich wspólny, demoniczno-metafizyczny kochanek?
Herta Knopke – burkliwa i niesympatyczna właścicielka pensjonatu. Pełna tajemnic jak wzburzone, grafitowe morze.
„Patrzyła w noc, a noc patrzyła na nią, prosto w jej czarną duszę”
Są jak zabawki w teatrze życia, ożywiane rękami lalkarza. Niekiedy jednak to one pociągają za sznurki tak mocno, że aż leje się krew. Bezbronne i wszechmocne. Anioły i demony. Kobiety…
„Medium” to nie kolejna opowieść o duchach, które przybywają do znudzonego towarzystwa za pomocą wirujących stolików. To historia o uczuciach granicznych: nienawiści, miłości i zdradzie. I o zemście, która potrafi ścigać jeszcze zza grobu.
Śmierć, rozpacz, niespełnienie. Ciągła walka ze sobą i światem. A jednak nie beznadziejna. I to bez względu na wynik ostateczny.
Zamykam drzwi metafizycznym kluczem pozostawiając niewielką szparę. Dobkowska doprowadziła mnie na granicę światów. I spodobało mi się to…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz