Czerwone i czarne. Literacki blog Margoty Kott
Opowiem Wam, jak zginął.
piątek, 17 maja 2024
Spotkanie Poetów...
„Ile
kamieni w bruku
- tak właśnie pomyślałem –
Ile kamieni w bruku
Tyle kobiet ujrzałem
Tylu kobiet doznałem
Na tym pustym rynku
I wszystkie były Panią”
Rafał Wojaczek „Piosenka uliczna”
Był dziś ze mną Rafał Wojaczek. Śpiewaliśmy piosenkę uliczną na Starym Rynku w Bydgoszczy. A potem spotkałam tam innego poetę. Żyje i próbuje wskrzeszać Nowy York. I siebie…
Pan wie… To ja. Kobieta z piękną duszą…
wtorek, 18 lipca 2023
Koty Leokadii Kościelnej czyli MO-wski kryminał z myszką
Lubimy osądzać innych po pozorach. Ale czy tak naprawdę wiemy, co w kim siedzi?
Miła staruszka i starszy, wykształcony mężczyzna – oboje wspierają się nawzajem i dokarmiają bezpańskie koty. Potem szukają dla nich dobrych domów. Historia aż prosi się o happy end. Niestety…
Pani Leokadia zostaje zamordowana, a podejrzani i motywy zbrodni kotłują się niczym flaki z puszki w kocich miskach.
Kolejnych bohaterów (a może raczej antybohaterów) poznajemy kolejno na kartach tej niewielkiej książeczki. Drobni kombinatorzy, handlarze walutą, fałszerze na wielką skalę. Do tego piękne kobiety, które kochają… żyć ponad stan. A przy tym „kochają” mężczyzn, którzy im to umożliwiają. Chłopcy piękni niczym wczesnoletnie jabłuszka w sadzie, tyle tylko, że z tłustym robalem w środku. Najczęściej jest to robal pazerności i egoizmu. Niekiedy chodzi o zwykły pragmatyzm i trudne nad wyraz wiązanie końca z końcem, zwłaszcza przy teściowej na karku, stale powiększającej się rodzinie i braku perspektyw na większe M. Czy miłość do pieniędzy, zwłaszcza tych zieloniutkich niczym trawka pod PRL-owskim blokiem lat 60-tych, może okazać się powodem zbrodni? I co ma do tego fioletowy szalik prosto z komisu?
Leokadia Kościelna zostaje zamordowana. A właśnie miała wybrać się w podróż za ocean, do Stanów, do swojej jedynej córki. Pomiędzy nieciekawym, powtarzalnym do bólu żywotem, między karmieniem piwnicznych kotów, a zakupami, zapobiegliwie gromadzi dolary na podróż swojego życia. Coś jednak idzie nie tak. Czy istnieje choć jedna osoba, która nie miała motywu by zabić? Walutowe kombinacje, pazerność, strach przed zdemaskowaniem i więzieniem prowadzić może do mało etycznych zachowań. Nawet w rodzinie. Nawet wśród wspólników w interesie i rzekomych przyjaciół. Nie na darmo mawia się, że pieniądze są najczęstszym powodem morderstwa. Kryminolodzy nazywają to zbrodnią z najniższych pobudek. Czy istnieje coś takiego jak sztama wśród wspólników przestępstwa? Czy są oni jak szczury, które czym prędzej opuszczają tonący statek, nie zważając na nic i na nikogo, nie bacząc przy tym, że na śmierć zadeptują słabszych i mniej obrotnych przedstawicieli swojego gatunku?
Taki chaos może ogarnąć jedynie major Downar z kolegami w mundurach MO. Jak zawsze jego błyskotliwy umysł potrafi wyłowić tego jedynego – MORDERCĘ! Jak my, czytelnicy kryminałów, kochamy ten moment. Sprawca zostaje złapany i przykładnie ukarany. To wielka satysfakcja i radość, gdy zły musi zapłacić w końcu za swój czyn. Czasem jednak nie do końca wszystko jest czarno białe. Zupełnie jak w kocim świecie. Oprócz czarnych i białych zdarzają się przecież łaciate, rude i szaro-bure, z charakterystyczną pręgą na grzbiecie. Niekiedy los, albo raczej Autor kryminału, funduje nam wątek nieoczywisty. Pojawiają się etyczne rozterki, a to oznacza, że czas na czytanie nie był stracony.
Bo kto powiedział, że kryminał to prymitywna, banalna rozrywka, służąca jedynie zabiciu czasu?
Jeśli nadal potrafi wzbudzać skrajne emocje i zamyślenie nad skomplikowaną, ludzką naturą zdecydowanie godna jest polecenia. Tak jak „Koty Leokadii Kościelnej” Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego.
Takiego właśnie zdania jest Margota Kott i jej rudy
kocur o wiele mówiącym imieniu - Agent Miauer 😻
piątek, 18 listopada 2022
Obserwator końca pociągu czyli nigdy nie jest za późno na miłość
Recenzja książki Agaty Romaniuk „Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości”
Dziwnym zrządzeniem losu na najlepsze i najwartościowsze książki natrafiam, kiedy jestem chora. Może oznacza to, że częściej powinnam leżeć w łóżku i chorować?
„Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości” Agaty Romaniuk zaskoczyły mnie. Reportaż kojarzył mi się zawsze ze zwięzłością, brakiem emocji, czystym odzwierciedleniem rzeczywistości. Nic bardziej błędnego. Może to zasługa Autorki, a może samego tematu – miłości. I to nie byle jakiej, bo przychodzącej niespodzianie pod koniec życia.
- Czy można napisać coś pozytywnego o ostatniej miłości? – zapytają młodzi i młodociani, jak zawsze zakochani. – Kto by chciał czytać o miłości staruszków, suchej jak przedwczorajszy chleb?
Książka mnie oczarowała. Stylem, delikatnością, humorem. Jest sublime, tak powiedziałaby zapewne o niej sześćdziesięcioletnia bohaterka mojej powieści „Kolor miłości i krwi” Juliette Gauthier, zakochana z wzajemnością w młodym Ukraińcu (ich miłość zdecydowanie wpasowałaby się tematykę książki). Bo „Krótko i szczęśliwie” jest wysublimowana, jest niezwykła. Narracja poprowadzona mistrzowsko, z wyczuciem, poszanowaniem osób i delikatnej, miłosnej materii. Uwiodła mnie pani Agata, oj uwiodła. Mnie, rasową wielbicielkę thrillerów i kryminałów, skłaniającą się okazjonalnie ku prozie dziecięcej.
„Krótko i szczęśliwie. Historie późnych miłości” przypomina pusty pokój, pełen fotografii i obrazów na ścianach. Autorka szczęśliwie uniknęła nazbyt sentymentalnych tonów. Słodko-gorzkie opowieści, nasycone na wskroś życiem, spowija jednak, coraz bardziej dostrzegalny cień nieuniknionego. To jednak manifest radości, nie śmierci. Szalony kalejdoskop ludzkich losów, wpleciony w przeznaczony im czas. Covid, wojna w Ukrainie, randki dla miłośników książek, bystry obserwator końca pociągu, trójkąt niemałżeński i Maryjki, niemo patrzące na zakazaną miłość. Różni bohaterowie, rozmaite miejsca i koleje losu. I ta jedna, pomiędzy nimi – MIŁOŚĆ!
Polecam najgoręcej!
Margota Kott